czwartek, 30 czerwca 2011

99 days of summer: day four.

wprost zza oceanu najlepszy lek na wszystkie smutki i zmartwienia.

udaję, że jestem pro i możecie mnie polubić na fejsbuczku. jeśli mnie nie lubicie, możecie też nie polubić. proste.


środa, 29 czerwca 2011

99 days of summer: day three.


do you remember you never understood I had to go?


by the way, didn't I break your heart?
please excuse me, I never meant to break your heart
so sorry, I never meant to break your heart
but you broke mine...

wtorek, 28 czerwca 2011

99 days of summer: day two.


od dwóch dni bezskutecznie próbuję dostać się do dziekanatu, w międzyczasie spędzając czas na owocnym nicnierobieniu i pracoszukaniu. w dniu dzisiejszym w ramach odmiany uskuteczniałam kawiarnioprzesiadywanie.
.
uparcie oglądam True Blood, chyba tylko po to żeby zrozumieć fenomen Erica.

poniedziałek, 27 czerwca 2011

99 days of summer: day one.


pamiętacie moje zeszłoroczne nieudane podejście do 99 dni lata? w tym roku uparłam się, że dam radę dokończyć ten projekt, ale ponieważ rok temu przekonałam się, że nie wszędzie i nie zawsze dam radę mieć ze sobą aparat, pokusiłam się na małe oszustwo... nigdy nie byłam zwolenniczką robienia zdjęć telefonem, ale wczoraj odkryłam Instagram i moja niechęć do tego typu (?!) fotografii zmalała... ale tylko ociupinkę. bądź co bądź, od dziś przez najbliższe 99 dni mój jabłkofon będzie mi pomagał dokumentować moje lato. mam cichą nadzieję, że moje fotograficzne sumienie mi to wybaczy.

P.S. czy ktoś z Was jest w stanie zgadnąć, gdzie było robione dzisiejsze zdjęcie? (:

niedziela, 26 czerwca 2011

pierwsze w mojej warszafskiej karierze słoneczne popołudnie nad Wisłą.

z weekendu wzięta zasada numer jeden: nigdy, przenigdy nie wybieraj się gdziekolwiek wiedząc, że nie masz noclegu. może się nagle okazać, że twój autobus nocny wcale nie przyjedzie. chociaż powinien. chyba wiem, co moja mama miała na myśli mówiąc mi, że powinnam być poważna i wydorośleć. i czy istnieje jakiś sposób na nieżałowanie, że się czegoś nie zrobiło?

w słuchawkach: podnoszący na duchu rumuński rap.

czwartek, 23 czerwca 2011

ogłoszenia parafialne.

Dziś wyjątkowo bez zdjęcia, za to z małym ogłoszeniem (:

Przez cały okres działalności bloga zdarzało mi się otrzymywać maile z pytaniami o płatne sesje, jednak zawsze odmawiałam. Może to brzmi trochę dziwnie, ale przez naprawdę długi czas po prostu nie czułam się na tyle pewnie jako fotograf żeby żądać od kogokolwiek pieniędzy za moje prace.

Jednak skończyłam właśnie drugi rok studiów i zaczęłam się zastanawiać nad poszerzeniem mojego portfolio o kilka nowych "doświadczeń" (; Innymi słowy, oficjalnie otwieram swój wakacyjny sezon fotograficzny.

Jeśli chcesz mieć ciekawą i profesjonalnie wykonaną sesję - sama, z chłopakiem, przyjaciółką, swoją pociechą, rodziną lub znasz kogoś, kto potrzebowałby zdjęć z rodzinnej uroczystości takiej jak ślub, zaręczyny, chrzest i tym podobne - zapraszam (: Sesje będą oczywiście płatne, ale wszystko jest do ustalenia (w zależności od rodzaju zdjęć, długości sesji czy pomysłu) i nie zamierzam kasować jakiś horrendalnych sum. Poza tym korzyść jest obopólna - dla was piękne (mam nadzieję) zdjęcia, a dla mnie moje wymarzone wrześniowe wakacje (:

Skontaktować się ze mną można przez maila: evutza22@gmail.com, ewentualne wątpliwości mogę rozwiać w komentarzach.

Zapraszam!

środa, 22 czerwca 2011


nie lubię decyzji. nigdy nie wiem czego tak naprawdę chcę. co jest dla mnie dobre, a co złe. za którym głosem powinnam iść. czasem mam wrażenie, że nikt nigdy nie zrozumie. że nikomu nigdy nie będę w stanie wytłumaczyć, dlaczego. że nikt mi nie pomoże.

nie możesz znaleźć pracy? wymyśl sobie własną. szczegóły już wkrótce.

poniedziałek, 20 czerwca 2011

reflection


who is that girl I see staring straight back at me?
why is my reflection someone I don't know?
somehow I can not hide who I am, though I've tried

when will my reflection show who I am inside?



czwartek, 16 czerwca 2011

je t'aime




5 godzin w ciemni i pierwszy raz od dobrych dwóch lat jestem z siebie zadowolona. przeziębiłam się i nie wiem jak, bo miasto latem jest duszne i gorące. i nie mogę oddawać krwi, bo jestem za chuda.

nic bardziej nie uszczęśliwia niż zdane egzaminy.

poniedziałek, 13 czerwca 2011


mój organizm wypracował system obrony przed przyswajaniem jakichkolwiek informacji.
byle do końca tygodnia, a potem będzie szczęście i radość, i lato, i praca.

sobota, 11 czerwca 2011